Janusz Leon Wiśniewski to autor, którego nikomu nie trzeba przedstawiać, a ja mimo że słyszałam o nim wiele i przyglądałam się książkom, które wydał to nigdy nie miałam okazji nic przeczytać. W ogóle jest raczej tak, że sięgam po debiutantów niż po znane nazwiska, dlatego w tej kwestii mam spore braki, ale wykorzystuję wszystkie okazje, które się trafiają – w związku z tym stałam się posiadaczką tej książki!
Zupełnie nie
wiedziałam, czego się spodziewać po autorze, bo od znanych twórców spodziewamy
się zazwyczaj bardzo wiele, a z mojego doświadczenia wynika, że im więcej się
spodziewam, tym mocniej odczuwam zawód. I z tej obawy nieco zwlekałam z
czytaniem, ale nie żałuję!
Książka jest
interesująca, choć trudna i ponieważ jest mocno emocjonalna na pewno wpływa na
czytelnika!
Opowiem co
nieco o samej książce, chociaż wiecie, że zwykle tego nie robię, ale tutaj
każdy inaczej będzie to odbierał emocjonalnie, więc nie ma sensu chyba się na
tym skupiać...
Bohater
budzi się ze śpiączki, która trwała kilka miesięcy. Nie wie, gdzie jest,
wspomina przeszłość, ale jego organizm potrzebuje czasu, żeby dojść do siebie. Do wypadku dochodzi na małej stacji w trakcie
jego podróży, człowiek nagle znika ze świata wirtualnego, ląduje w szpitalu, w
obcym miejscu, a jednak mimo wszystko zostaje odnaleziony przez kobiety, które
pojawiły się wcześniej w jego życiu. Kobiety na różne sposoby odnajdują go i pojawiają
się w szpitalu, łączy je jedno: zostały przez niego skrzywdzone. Bohater jest typowym
egoistą i egocentrykiem, liczy się tylko on i zawsze tak było, nie potrafił
docenić kobiet, które naprawdę go kochały. Wszystkie je zawodzi, a one mimo że
mocno przez niego poturbowane jednak trwają przy nim. Bohater czeka na kobiety,
które kochał, a jednak te właśnie się nie pojawiają przy nim, odwiedzają go kobiety,
których uczuć nie docenił.
Kiedy już
zaczęłam czytać książkę wrzuciłam do sieci jej zdjęcie i dostałam natychmiast
komentarze, jaka wspaniała jest ta książka, jak nie można było się od niej
oderwać... Ja czytałam ją powoli i dosyć długo, niekoniecznie dlatego, że nie
podobała mi się, czasami potrzebowałam chwili, żeby się od niej oderwać i
sięgnąć po coś lżejszego. Myślę, że powodem jest też to, że często czytam bawiąc się klockami Lego albo układając
puzzle z dzieckiem i to na pewno nie są warunki dobre na czytanie takich
książek! Także w ciągu dnia raczej czytam lekkie i łatwiejsze książki, a
dopiero wieczorami, kiedy dziecko kładło się spać sięgałam po tę trudniejszą
książkę. A wiadomo, bywa różnie, czasami jest już bardzo późno i po prostu tego
czasu nie mam tyle, ile bym chciała!
Myślę, że
jeżeli ktoś zna tego autora to z wielką przyjemnością sięgnie po tę książkę, a
jeżeli nie miał jeszcze przyjemności czytać książek Janusza Leona Wiśniewskiego
to jest to odpowiednia książka by poznać jego twórczość! Ja jestem bardzo
zadowolona i myślę, że to jest książka, do której jeszcze wrócę w takim
bardziej dogodnym terminie – jak dziecko rozpocznie edukację na przykład!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde Twoje słowo...