Mam zaszczyt zaprosić Was na recenzję książki Moniki Sawickiej "Kruchość porcelany", tym przyjemniej mi, że to już drugi mój patronat. Pękam więc z dumy, bo książka jest genialna! Choć zupełnie nietypowa...
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego o książce piszę dopiero teraz, mimo że premierę miała niemal miesiąc temu... otóż to taki "chłyt małketingowy" - o książce było już głośno, teraz nieco ciszej, więc wkraczam ja. Ja i moja recenzja, a za kilka dni niespodzianki :)
Lubicie niespodzianki, prawda? Ale najpierw kilka słów o książce, choć nie jest łatwo o niej pisać, bo książka nie tylko porusza trudny temat, ale również jest napisana w bardzo ciekawy sposób!
To książka, którą można czytać na pewno na kilka sposobów, różnie rozumieć. Z jednej strony porusza bardzo ważny i trudny temat, z drugiej autorka mówi o nim w sposób lekki i nieco prześmiewczy. Nie, nie wiem, czy użyłam dobrego słowa... To trochę tak, jakby bohaterka mimo pierwszoosobowej narracji nie mówiła o sobie tylko o kimś zupełnie obcym. W sposób pozbawiony emocji, a przez to tak bardzo emocjonalny dla czytelnika. Chyba mocno komplikuje swoją wypowiedź, ale prawda jest taka, że im dłużej myślę o tym, jak ubrać to wszystko w słowa, tym większą mam pustkę w głowie!
Autorka porusza temat przemocy, nie jakieś tam porachunki gangsterskie, nie bijatyki pijaczków, nawet nie bicie słabszych istot jakimi są dzieci... chodzi o przemoc męża wobec swojej żony. Człowiek, którego ona kocha, który kocha ją, mieli trwać przy sobie na dobre i na złe, a okazuje się, że ona wybrała sobie osobistego kata. Przerażające...
Bohaterką jest Zuzanna Maks, żona i matka, kobieta pracująca, której życie rzuca pod nogi kłody. Jedno z nich jest właśnie mąż. Wydawać by się mogło, że jest całkiem szczęśliwa i wiedzie spokojne życie, bo przecież z zewnątrz tak to wygląda. Tragedia dzieje się dopiero za zamkniętymi drzwiami, w ciszy, poza zasięgiem ludzkich spojrzeń.
Zastanawiam się tylko, czy bohaterka rzeczywiście jest tak krucha jak porcelana. Czy raczej nie okazała się silniejsza niż stal. A może wydaje się być twarda jak skała, a w środku jest jak porcelanowa filiżanka - chwila nieuwagi i trach!
To chyba najtrafniej opisuje tę książkę - jak Ty ją zrozumiesz?
Książka jest niewątpliwie świetna, dodatkowo autorka na samym początku przyznaje, że jej historia też taka była. To zupełnie zmienia spojrzenie czytelnika na całą książkę.
To ogromna przyjemność być patronem takiej książki, to wielki zaszczyt mieć swoje logo umieszczone na jej okładce i to wielka radość, że mogę się z Wami podzielić swoimi wrażeniami oraz obiecać kilka niespodzianek z nią związanych...
Powiem Wam, tak szczerze, książkę czytałam podczas zabiegów rehabilitacyjnych i w końcu jedna z pań zapytała, czy mogłaby pożyczyć ode mnie tę książkę. Obiecała, że odda w ciągu tygodnia. Książka do mnie wróciła następnego dnia, a rehabilitantka nie mogła się jej nachwalić, przyznała, że spóźniła się do pracy, bo przy porannej kawie nie mogła oderwać się od książki... no czy jeszcze muszę Was przekonywać?
Na co macie ochotę? Konkurs? Book Tour?
Za możliwość przeczytania książki i obdarzenie mnie zaufaniem w związku z patronatem dziękuję Wydawnictwu Replika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde Twoje słowo...