"Gałęziste" dostałam we wrześniu i jestem winna autorowi wielkie przepraszam, że aż do dzisiaj musiał czekać na moje kilka słów o książce. Ale to jego wina, książka jest pełna tak plastycznych obrazów, takich zdarzeń, a także historii, że po prostu musiałam ją przetrawić, przespać się z nią, i jeszcze raz się przespać i w sumie nadal nie wiedziałam co napisać...
Zacznę od tego, że niemal 30 lat jeżdżę regularnie na Mazury, co prawda w Suwałkach nigdy nie byłam, ale zatrzymuje się w Grajewie (i ta nazwa pojawiła się w książce)....
Autor w tak niesamowity sposób opisał te małe miasta, miasteczka i wsie oraz mentalność ludzi, że po prostu z każdym jego zdaniem nasuwały mi się kolejne myśli. Ciężko tak czytać jak wspomnienia ciągle wysuwają się na prowadzenie. Potem pomyślałam, że cudownie byłoby czytać tę książkę na miejscu, namówiłam męża na urlop, zaplanowałam wyjazd i... niestety, w pracy męża wszystko się posypało i musieliśmy zrezygnować.
Do książki wróciłam, ale czytanie szło mi opornie, niby treść była interesująca, napisane w sposób poprawny, ale jednak to "coś".... jak dotarło do mnie czym jest to "coś" zrobiło mi się potwornie wstyd - wydaje mi się, że w tym roku przeczytałam tylko jedną książkę polskiego autora. I tu był problem, jakoś pisanie kobiet łatwiej się czyta kobiecie, a tutaj styl jest typowo męski - surowy, potoczny, czasami wulgarny. Ale jak tylko to do mnie dotarło czytanie stało się łatwiejsze. Taki urok tej książki!
A teraz całkiem serio, o ile czytanie pierwszych 200 stron było po prostu czytaniem, o tyle potem... wybiła północ, godzina pierwsza, druga... w głowie jakiś głos mówił, że jak tak dalej pójdzie to mężowi budzik zacznie dzwonić, a ja nadal będę czytać!
Jakież to wszystko stało się ciekawe. Magiczne, mroczne, przerażające i wciągające. Łapałam się na tym, że wstrzymuje oddech, czekając co będzie dalej.
Nie macie pojęcia jak się cieszyłam, że nie czytam tego w Grajewie, jak nic bałabym się odwiedzić jakąkolwiek wioskę czy las. Never!
Książka trzyma w napięciu do ostatniego zdania. Do ostatniej kropki.
Paranormalny kryminał?! To jedna z lepszych książek jakie czytałam w tym roku! A może i nawet w ciągu kilku lat...
Po prostu mną wstrząsnęła!
Wiecie, miałam ochotę wytknąć autorowi błąd na 368 stronie, ale nawet to nie okazało się błędem.
Chcecie skreślić tę książkę, bo to paranormalny historia?! Daj spokój. To może być najlepsze, co kiedykolwiek czytałaś.
Emocje większe niż przy oglądaniu strasznych filmów 🙂
Szanowny Autorze, jeśli to czytasz, dziękuję z te chwilę napięcia, strachu, ale także przemyśleń na całkiem poważne tematy!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi oraz Wydawnictwu Novae Res
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde Twoje słowo...