Książka bardzo mnie intrygowała i odkąd zaczęła się pojawiać na blogach i Instagramach blogerek zżerała mnie zazdrość, że jej nie mam. Bo wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Poszczęściło mi się i jeszcze przedpremierowo się udało!
Nie byłam poparzona, ale spędziłam jakiś czas w szpitalu obserwując sufit, nie mogąc się ruszyć, będąc zależną od obcych ludzi. Nie mogłam się sama napić, zjeść, a nawet usiąść. Parszywa sytuacja. W mojej sytuacji pewnie mniej bolesna niż oparzenia, ale jednak trudna.
Niesamowite, jak trafnie autorka opisała te uczucia, to zniechęcenie, ten ból, bezsilność i trud pogodzenia się z uzależnieniem od innych. W moim życiu również wypadek przekreślił wszystkie plany, marzenia, nawet pasje, do których nie udało się wrócić mimo że minęło już kilka lat... Książka więc była dla mnie powrotem do tych trudnych chwil. Ale mimo wszystko bardzo dobrze się ją czytało.
Podoba mi się podział na "teraz" i "przedtem", a równocześnie do "teraz" wprowadzenie drugiego spojrzenia. Czyli historia opowiedziana jest nie tylko przez Dominikę, ale również Marcela. To na pewno duży plus!
Dominika zostaje oblana benzyną i podpalona. Nie mieści się Wam to w głowie? To dodam, że zrobił to jej ojciec. Czy uwierzycie, że był to wypadek? Trudno uwierzyć, prawda? A jednak, tak właśnie było. Zdarzyło się nieszczęście, choć na pewno można było go uniknąć, ale tak właśnie jest z nieszczęściami.... Nie mamy na to wpływu.
Dominikę więc czekają szpitale, operacje, przeszczepy, potem bardzo trudna walka o powrót do normalności. Względnej normalności.
Ojciec? Na niego czeka więzienie.
A Marcel? Marcel jest na pierwszy rzut oka lekkoduchem, rozpieszczonym synkiem znanego lekarza, czarną owcą w rodzinie. Na drugi rzut oka wcale nie jest lepiej... Dominika jednak rzuciła okiem trzy razy i może ujrzała coś więcej...
To książka nie tylko o nieszczęściu, również o miłości, przyjaźni, poznawaniu siebie i innych. O tym, za najbliżsi czasem nas zawodzą, a czasem wcale nie są tak bliscy, jak nam się wydaje...
Książkę pochłonęłam.
Uważam, że książki powinny być dłuższe, czy ktoś nie może tego autorom narzucić? Zmusić ich? Książka, którą zaczyna się rano a kończy w nocy jest stanowczo zbyt krótka! Prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde Twoje słowo...