Kiedy Małgosia Falkowska zapytała czy chcę przeczytać "Gorzej być (nie) może" przez chwilę pomyślałam, że żartuje, zaraz potem, że chyba jest niepoważna skoro w ogóle pyta o coś takiego.
No przecież głupia bym była jakbym nie chciała! Toć kocham Zosieńkę miłością prawdziwą. Od razu wiedziałam, że przyćmi swoim blaskiem pierwsza część... tzn. nie przyćmi tylko rozjaśni swoim blaskiem chyba powinnam powiedzieć. Rzuciłam się więc jak wygłodniały głodomor (dobra, ja nie umiem tak pisać) na książkę i pewnie spędziłabym nad nią całą noc, gdyby nie mój czytnik, który się zaciął...! Chciałam nim nawet rzucić o ścianę, ale zerknęłam na zegarek i doszłam do wniosku, że to może być znak.
Ale wracając do książki.... moja miłość do Zosi nie zmalała, wzrosła jedynie 🙂 za to Baśkę bym powiesiła na suchej gałęzi.... no co za babsztyl wredny! Ok, ja wiem, że Zosia ma swoje za uszami ale bez przesady! Te wszystkie spiski przeciwko niej... i wciągnie w to jej ojca i przyjaciółek, cóż... momentami było niesmaczne. Także mam nadzieję, że kolejny tom będzie dotyczył Basi i się jakoś usprawiedliwi....
Ale wróćmy do treści, bo w końcu nic Wam nie zdradzę, choć przyznam, że zdradzać nie chcę. Sięgnijcie po książkę, ot co!
Dziewczyny spędzają ostatni sylwester w swoim gronie, postanowienia już nie mają sensu - a do tej pory ta, która dotrzymała najbardziej szalonego postanowienia zgarniała 5 tysięcy (miesięczne kieszonkowe Zośki, niewiele....), zmieniają więc nieco formułę zabawy. Ale to w sumie jest najmniej ważne w całej historii... Zosia postanawia studiować i stać się doradcą w kwestii seksu, ma również szanse wygrać nagrodę na festiwalu porno, nie przewidziała tylko tego, że jej przyjaciółka, a równocześnie przyszła macocha ma w planach ją wychować - tak jak swoją trzyletnią córkę - a także wyswatać.
To nie wróży nic dobrego. Dodajcie do tego zaginione dzieci, porwane dzieci, poszukiwane dzieci, porzucone dzieci, zakręconego pisarza, zakochaną w sobie Zosię i spiskujące przyjaciółki. No, to się nie ma prawa udać. A tu jeszcze ślub trzeba zorganizować. A panieński? To oczywiste, że... w Ciechocinku!
U dziewczyn jak zwykle się dzieje....
Małą Zuzie - przyrodnią siostrę Zosi - miałam ochotę udusić momentami, ale wiem, że Zuzia, która użyczyła bohaterce imienia jest oczkiem w głowie autorki.... więc jej daruję. Swoją drogą zazdroszczę jej szalenie (Zuzi, która użyczyła imienia!), chciałabym, żeby ktoś kiedyś poświęcił mi choć jedno zdanie w książce.... mogłabym być czarnym charakterem.... odbić "Sztywnej" Teodora.... albo nawet porwać Napoleona! Albo może lepiej jak odbijać komuś faceta to powinnam próbować z bogatym Maksymilianem.... Hmmm, nie, w sumie narażać się tej bandzie bab to chyba nie jest dobry pomysł 🙂
Pierwsza część serii "Mąż potrzebny na już" również gościł na Poligonie - wystarczy kliknąć.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce, która jest tak cudowna, że swoją książkę przeznaczyła na nagrodę w wyzwaniu czytelniczym #czytambopolskie - po kliknięciu pojawią się zasady :) ciągle można dołączyć... a w styczniu do wygrania 3 książki oraz kalendarz!
Zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde Twoje słowo...