Narzekasz na teściową?! Przeczytaj tę książkę!
Moja teściowa jest całkiem w porządku, ale po przeczytaniu tej pozycji doceniam ją jeszcze bardziej! Choć to nie o teściową w książce chodzi, jawi się jako dość barwna postać.
Karolina Tyrolska jest niepoprawną optymistką, wierzy, że wszystko się układa i będzie układało po jej myśli. Kochający mąż, fajna praca, plany zakupu większego mieszkania, choć z tym wstrzymują się do czasu pojawienia się potomstwa. A potomstwo nie nadchodzi. Ale tu optymizm Karoliny nadal zwycięża. Aż pewnego dnia w ciągu sekundy zmienia się wszystko...
We dwoje? Może we troje? Znowu we dwoje? A może nie...
Trudno cokolwiek napisać o książce nie zdradzając punktu zwrotnego w życiu bohaterki, A nie chciałabym potencjalnym czytelnikom od razu wszystkiego opowiedzieć.
Wśród barwnych bohaterów pojawia się teściowa Grażyna, mama Krzyśka, oj co za upiorne babsko! Gdybym miała taką teściową podsypywałabym jej trutkę na szczury! Słowo daję... Intrygantka, kombinatorka, złośnica, manipulantka... i jeszcze by chciała, żeby wszyscy grali tak jak sobie uroi wcześniej w tej swojej chorej głowie. Nawet jak to piszę teraz to się we mnie gotuje...
Teść Kazimierz zapatrzony w żonę jak w obrazek, posłuszny żołnierzyk. Widocznie jego rola w spektaklach żony mu odpowiada. Postać raczej nijaka w porównaniu z innymi.
Są rodzice Karoliny, czyli Irena i Tadeusz, robią co w ich mocy by jedynaczka była szczęśliwa.
Nagle pojawia się Marta i jej brat Szymon, znajomi ze szkoły, których Karolina pamięta jak przez mgłę. Marta jest w ciąży, jest też naukowcem, choć czytając książkę nie mogłam pozbyć się wrażenia, że to taka głupiutka blondynka, która plecie jak nakręcona. Wkracza w życie Karoliny nieco wbrew jej woli i nie zamierza się wycofać.
Oczywiście, każda z wymienionych wyżej postaci wie lepiej, co jest dobre dla Karoliny, a ona przez pewien czas poddaje się temu co się wokół niej dzieje bez oporu.
Książka porusza poważny i smutny temat, jednak napisana jest prosto... może zbyt prosto? Tak, to kolejne czytadełko dla osób, które mają ochotę czytać dla samej przyjemności czytania. Owszem, porusza, zmusza do przemyśleń, ale dotyczy miłości, odchodzenia, bólu, układania swojego życia na nowo.
Czy warto? Pewnie, że warto, bo ja uważam, że czytać zawsze warto. Niewiele jest książek, którym mówię stanowcze NIE.
Idą święta, poczytajcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde Twoje słowo...