Strony

piątek, 9 marca 2018

"Zdrowe wody, czyli pyszne wody smakowe i izotoniki" Aneta Łańcuchowska-Jeziorowska

To książka, po którą sięgnęłam chyba z próżności, naoglądałam się tych pięknych zdjęć, tych kolorowych wód smakowych w dzbankach, tych pięknych szklanych słoików czy z czego tam się pije i pozazdrościłam!

Ciągle tak zazdrościłam, a wodę smakową bym wypiła, tylko jakoś tak przyrządzać nie bardzo... bo i nie wiedziałam do końca jak to zrobić dobrze i pysznie! 
Wiecie, że Ruda Ewa pod tym względem jest najlepsza i rzeczywiście u niej próbowałam kilku takich cudownych wód. Sama tworzę tylko wodę z miętą i cytryną - na swoje usprawiedliwienie dodam, że miętę mam w ogródku! Ale na tym się moje zdolności kończą... i doszłam do wniosku, że to zmienię! 

Bardzo podoba mi się to, że książka podzielona jest na cztery pory roku, w każdej jest zaproponowany inny rodzaj napojów. Pierwsza, co prawda, jest część wiosenna i może powinnam z nią poczekać te kilka miesięcy, ale kilka przepisów bardzo mi się tam spodobało... Ewka przyjeżdżaj, będziemy się raczyć pysznymi wodami ;)

Mojego męża jest bardzo trudno przekonać do takich nowości (jest zwolennikiem coli niestety), ale moje dziecko pije wodę i mam nadzieję, że razem z młodym będziemy próbować czegoś nowego! Niekoniecznie wszystkich po kolei, ale autorka zachęca do tego, żeby spróbować własnych kompozycji smakowych. 
Bardzo cenne jest to, że każdy przepis zawiera wyjaśnienie na co dany owoc czy warzywo wpływa. Dzięki temu możemy świadomiej wybrać coś dla siebie. 

W książce znajdziemy również propozycje oczyszczania organizmu i tutaj też wszystko jest wyjaśnione, jakie produkty mają wpływ na nasz organizm. To mi uświadomiło wiele rzeczy, niekoniecznie związanych z wodą, ale po prostu z produktami, jakie spożywam. Wszystko jest wyjaśnione bardzo prosto i myślę, że jeżeli ktoś czegoś nie lubi albo coś go nie przekonuje, ja na przykład mówię stanowcze nie wodzie z czerwoną kapustą! To znaczy nie zrobiłabym jej sobie, ale gdybym miała gdzieś okazję spróbować to pewnie bym spróbowała! 

Eksperymentowanie z dziwnymi dodatkami do wody w moim domu by nie przeszło, ale limonka, kurkuma, imbir, mango czy ogórek to nawet w moim domu można znaleźć! Tak sobie myślę, że woda z owocami (jakie by one nie były) będzie bardzo fajna  dla każdego. 

Zastanawia mnie też to czy na przykład mrożone owoce do tego by się nadawały? One dodatkowo działają trochę jak lód, ale oprócz tego puszczają soki więc myślę, że to też może by się sprawdziło... Byłoby fajnie, bo na świeże maliny to jeszcze trzeba poczekać! 

Macie swoje ulubione wody smakowe? Pijecie je przez cały rok, czy ograniczacie się tylko do lata? Jak to w ogóle jest z piciem wody u Was, bo ja mam z tym problem i niby wiem, że powinnam a jakoś nie umiem tego upilnować. A jak już pilnuję to zamiast pić co godzinę szklankę to ja wypijam pół litra duszkiem rano i potem wieczorem litr, żeby nadrobić... okropne, wiem.
Mam nadzieję, że w końcu mi się uda, jeżeli dzbanek z kolorową, pięknie wyglądającą wodą będzie stał w widocznym miejscu! 

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Legimi! #czytamzlegimi #czytambezlimitu 
To mój nowy nałóg... nie dość, że czytam mnóstwo książek to jeszcze Legimi ratuje mnie nocą, kiedy wszyscy już śpią... i zgarnęłam mnóstwo poradników... o tak, od poradników jestem uzależniona! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każde Twoje słowo...