Strony

niedziela, 26 czerwca 2016

Book Tour - o rewelacyjnej akcji słów kilka.

Pewnie wielu z Was wie, czym jest Book Tour, jednak jest to tak interesujące zjawisko, że po prostu muszę o nim napisać!






Zacznę od tego, że gdy lata temu pisałam innego bloga akcja zwana Włóczykijką była bardzo popularna. Polscy autorzy przekazywali swoje książki, a każdy bloger mógł się po nią ustawić w kolejce i w tej sposób kilkanaście albo i kilkadziesiąt książek krążyło wśród blogerów, którzy czytali, pisali o książkach i wysyłali je dalej. A cała ta przyjemność za cenę wysłania paczki. Po prostu rewelacyjna akcja!

Teraz gdy trafiłam na podobną akcję, zwaną już BOOK TOUR (bo nic nie może nazywać się po polsku jeśli ma robić wrażenie!) byłam w ciężkim szoku...
Pierwszą książką była książka Emilii Kubaszak "Żar prawdy"... i gdy wyjęłam ją z koperty nie wiedziałam, czy powinnam się rozpłakać, czy co zrobić... książka była w takim stanie, że nie wiedziałam jak ją czytać! Cała pozaznaczana kolorowymi pisakami, z notatkami na marginesach, z rysunkami, z wklejonymi karteczkami.... moja pierwsza myśl: KTO TAK ZNISZCZYŁ TĘ KSIĄŻKĘ! 


Sama nie napisałam w niej ani słowa. No nie mogłam, mam głęboko zakodowane, że po książkach się nie pisze i już! 
Potem pojawił się jeszcze jeden problem. Jak czytać książkę, żeby nie tracić nic z treści, a dodatkowo czytać komentarze poprzednich czytelników - bo to jednak namacalny dowód, że ktoś ją przede mną miał, a ja mogę się dowiedzieć co czuł, co myślał. Trochę trwało nim nauczyłam się czytać najpierw stronę książki, a potem notatki innych i jako tako to ogarniać. 



Bywa zabawnie, bo często jest tak, że ktoś skomentuje jakiś cytat, dialog, wydarzenie w książce, a kolejny komentarz dotyczy już tej notatki na marginesie, a nie samej treści! Albo pojawiają się uwagi do autora, że mógł to jednak inaczej napisać, inaczej poprowadzić wątek. Jednak często zdarza się, że czytelnik zwraca się do bohatera! (Wiecie, te nasze kochane babcie staruszeczki, które oglądają serial w telewizji i mówią do aktorów jak do bliskich, co powinni zrobić).



To trochę tak, jakby na marginesie książki powstawała kolejna jej część! Ale muszę przyznać, że jeśli autor ofiarował swoją książkę i zamysł jest taki, że ona do niego wraca to... autor musi jednak mieć z tego przyjemność. I nie patrzy pewnie na to jak na wandalizm tylko jak na rozmowę z czytelnikiem... i musi to być piękne doświadczenie. 
Taką mam nadzieję, gdyż już niedługo mam zamiar zaproponować Wam udział w takiej akcji na moim blogu.... zaglądajcie, żebyście nie przegapili!


Akcje, w których brałam udział:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każde Twoje słowo...